zdjecia do mojego pseudo-debiutu 'Samo Pacho' byly przekladane 3 razy ;]
po 1 dniu zdjeciowym pozostalo nam do dokrecenia troche zdjec i poprawek, wiec trzeba bylo wygospodarowac przynajmniej 3 godziny na tym samym planie z tymi samymi ludzmi innego dnia
no i 2 dzien zdjeciowy odbyl sie prawie pol roku pozniej
natomiast przy mojej obecnej produkcji jestem niesamowicie wdzieczny znajomym i przyjaciolom, bez nich ta 'zabawa w film' bylaby naprawde zalosna. Nie odgrywali zadnych rol, zajmowali sie przede wszystkim pomoca na planie, kierownictwem produkcji, kierownictwem planu ale prawie nikt z ich mnie nie zawiodl. Dali z siebie zdecydowanie ponad 100%. I choc pogoda psula nam plany i miejscami musielismy gnac strasznie (przez co cala atmosfera na planie cierpiala, momentami o dupe rozbic takie znecanie sie nad ludzmi) to zagryzli zeby i 'dali rade'.
Making of wkrotce.
Ktos powiedzial, "Nie planuj. Plany i tak sie nie sprawdzaja"
interpretacja zbedna, zdanie niepodwazalnie prawdziwe jesli chodzi o zabawe w film ze znajomymi, jesli idziemy w jakims bardziej profesjonalnym kierunku sprawa jest jednak niemozliwie bardziej zlozona
ale o tym ksiazke moznaby napisac
trzeba sobie wypracowac wlasny sposob nie tylko pracy na planie, ale i rozmowy z ludzmi. Od momentu propozycji, poprzez konstruktywne wymienianie sie wizjami, od samego poczatku dalej niz sam koniec - zostawiajac miejsce na dalsza wspolprace. Bycie po prostu soba tez nie zaszkodzi.
Z przebiegu ostatniej produkcji jestem dosc zadowolony (to co przed kamera wyglada lepiej niz to co za ;]). I hhoc niektore aspekty filmu lezaly na calej lini to doswiadczenia jakie zyskalem nie zapomne chyba do konca zycia. I tego nie mozna po prostu opowiadac - trzeba to przezyc na wlasnej skorze, jakkolwiek infantylnie to brzmi.
Reasumujac
najlepsze podejscie do robienia filmow jakie znam reprezentuje pan Rodriguez (chocby krotka szkola filmowania, czy cos takiego). Jesli naprawde chcesz zrobic film, masz nieugaszony zapal, pasja tworzenia rozpiera Ciebie i zaraza innych to nic, ABSOLUTNIE NIC, nie jest w stanie Cie powstrzymac. I nie mowcie, ze to tylko wzniosle romantyczne pragnienie. To czysta prawda.
Pozycz wiec kamere od jakiejs firmy krecacej wesela, zapros aktorow z pobliskiego teatru albo sciagnij z okolicznych miast, wkrec znajomych, zalatw pozwolenia, a na koniec oskub sponsorow. I poleniuchuj troche, bo jak dzis sie dowiedzialem "Nie ma prawdziwego szczescia bez odrobiny proznosci"