Moore, masz chyba pecha. Nikt nie przeczytał a i tak posty się sypią...
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to brak konkretnego bohatera, z tego jak ja sobie to zrozumiałem to mamy grupkę bohaterów (pseudo-chorzy). Trudno pisze się takie filmy, ponieważ ciężko przykuć uwagę widza do, co prawda ciekawej, ale jednak grupy bohaterów. Doktor Aliny nie traktuję jako głównego bohatera, ponieważ... za mało jej, jest bez wyrazu. Muszę się przyznać, że momentami traciłem zainteresowanie.
Po drugie, zawiązanie akcji następuje dosyć późno (około 40 str.). Wprowadzenie jest zbyt długie. Sceny prezentacji chorych w ich pokojach, choć momentami śmieszne, wydają mi się za długie i za dużo ich. Chociaż, może wystarczyło by je skrócić do serii przebitek?
Moim zdaniem doktor Alina od pierwszej możliwej sceny powinna wprowadzać rewolucje w szpitalu. Myślę też, że powinna wzbudzać niechęć u czytelników/widzów, wtedy mielibyśmy jakąś pobudkę żeby kibicować „chorym” w ich akcjach. No bo w sumie dlaczego miałaby mnie interesować ich sytuacja? A niech ich zdemaskują! Marnują przecież pieniądze podatników
!
Co mi się podobało, to niekiedy zabawne dialogi i kilka śmiesznych scen.
Ogólnie jako komedyjka OK, ale nic więcej. Choć może spodziewałem się zbyt wiele.
Spodziewałem się komediodramatu na miarę „Magnolii”, z plejadą ciekawych postaci, a dostałem kilku zabawnych chorych i papierowy personel (nie zabrzmiało to zbyt brutalnie?).
Napisałeś to pod wpływem zdania innych użytkowników i to był chyba błąd. Odniosłem wrażenie, że sam nie wierzysz w tę historię i piszesz ją nieco na siłę.
Ale mi ostatnio nic się nie podoba...
Pozdrawiam