kkruko napisał(a):
dla mnie historia bez wyrazu. Zestawiasz dosyć komiczny strój supermena, któremu zapala się peleryna w teoretycznie dramatycznej sytuacji kiedy ma uratować dziewczynę. Dla mnie się to cholernie gryzie. Spadający sufit to mnie rozbroił. Ten budynek się nie wali tylko pali i to od niedługiego czasu. Ten motyw dla mnie żywcem z jakiegoś spider-mana. Kolejna sprawa to ta wspinaczka. Kto o zdrowych zmysłach wspinałby się po jakąś piłeczkę za 2 zł ? Każda matka powiedziałaby chodź kupie ci następną ale twój bohater wtedy ha! zaraz zaraz, ja ją zdejmę! Jestem w końcu pracownikiem sklepu, który świetnie wspina się po rusztowaniu, które nie wiadomo skąd znajduje się w sklepie meblowym! Trochę to przerysowuje bo tak też wygląda twój scenariusz. Historie o bohaterach sa bardzo czesto przesadzone ale pasowałoby mi to kiedy Marek naprawdę miałby niezwykłe moce. Ja twój scenariusz odczytuje w taki sposób ze każdy może być bohaterem w różnych sytuacjach które przytrafiają nam się w życiu lecz nie wszystkich da się uratować. Tylko to przesłanie które wysnułem jest mocno naciągane bo nie pokazujesz tego końcówką. Dla mnie to zakończenie nie ma mocy. Zabieg z psem to typowy wyciskacz łez podobnie jak postać głuchoniemej, która nic nie robi podczas pożaru. Mogłaby chociaż panikować a nie siedzi sobie a tu szaleje ogień. Nawet jakby była niewidoma to czułaby ogarniające ją ciepło. Podsumowując to niby dramat który w realizacji wyszedłby śmiesznie (sceny w palącym się budynku), z kiepskim, pisanym na siłe zakończeniem.
No właśnie mój zamysł był inny.
Specjalnie wymyśliłęm że Marek wspina się po piłeczkę za 2 zł , żeby pokazać jaką jest osobą. "Kto o zdrowych zmysłach wspinałby się po jakąś piłeczkę za 2 zł ?" - no właśnie taki popisujący się bezmyślny ryzykant jak Marek. Nie wiem może powinienem jeszcze gdzieś pokazać tą cechę żeby to było jasne.
Akurat jeśli chodzi o hale sklepowe to założyłem, że wewnątrz tych hal są na ścianach metalowe elementy konstrukcji po których można wejść - wewnętrzne wmocnienia w formie jakiejś kratownicy. Nie chodziło mi o rusztowanie.
W scenariuszu napisałem że Malina siedzi otoczona ogniem ( już w hali ). Po prostu spanikowała i nie wie co zrobić.
Jeśli chodzi o wyciskacze łez hehe, to ani psa ani głuchoniemej nie wymyśliłem po to żeby coś wyciskać. Malina jest głuchoniema, bo chciałem żeby nie mogli się porozumiewać podczas pożaru i żeby w końcu siła ją wyciągnął z ognia. Poza tym pomyślałem że będzie to bardziej uzasadnione, że taka odizolowana osoba pobiegnie po psa.
Myślę że nie udało mi się tu czegoś pokazać. Moim zamysłem było to, że robiąc coś w dobrej (albo właśnie głupio ryzykanckiej ) intencji mozna coś zepsuć. Akurat zamysłem było to żeby Malina w tym pożarze szukała psa i dlatego w ogle pobiegła w ogień. A Marek na chama jej w tym przeszkodził bawiąc się w bohatera. Jest z siebie dumny i zadowolony , natomiast coś spier@@$$lił.
Chociaż zgadzam się że zakończenie nie do końca gra.
Dzięki za opinię kkruko.