tak przed meritum: jak juz napiszesz wszystkie dialogi, to z tyloma scenami wyjdzie tak na moje oko nie 5-8, tylko kolo 15-20 min...wiec, albo skondensuj te sceny, albo przygotuj sie na wiekszy metraz.
Co do sytuacji wydobywajacych nasze przywary narodowe: zrobilbym to na zasadzie plecionki. Z jednej strony rozni obywatele (albo komentujacy, albo jakos zaplatani w intryge), z drugiej: przedstawiciele administracji. U Ciebie jest nacisk glownie na te 'spychologie' biurw wszelakich - troche IMO monotonne, bo wciaz mamy wariacje jednej obserwacji i to wlasciwie jednej strony. Kilka scen zupelnie niepotrzebnych i nuzacych: ta z meczem, na ten przyklad
Wiec np:
- telefon terrorysty. Matwa mysli, ze to glupi zart (rozlacza sie tlumaczac: 'Powinien pan wiedziec, ze policja nie ma poczucia humoru'), podczas kolejnego telefonu tlumaczy sie, ze juz wlasciwie nie powinno go tu byc, potem probuje polaczyc go z kims wyzej
- telefon odbiera Obywatelka - gada ze swoja psiapsiolka o tym, ze nudy i szarzyzna w tej Polsce, ze potrzebuje w swym zyciu 'kipiacych emocji, no wiesz, jakiegos wybuchu, odrobiny Hollywoodu, kurcze...' W rozmowie przeszkadza berbec, ktory wlasnie nauczyl sie nowego slowa: 'wybuchu'. Obywatelka: 'Hmmm? Zanikasz mi, skarbie, co mowisz?'
- Przelozony Matwy - na rybach: 'Mowie, idioto jeden, ze nie po to jezdze na ryby, bys mi dupe zawracal jakimis duperelami...jak to, 'co masz robic'? Jestes policjantem, czy nie? Zadzwon gdzies, na jakis sztab kryzysowy, czy straz miejska...O nie...O kurwa, chyba bierze, o kurwa, Matwa, co ja mam, kurwa, robic??
- dwaj bezrobotni ogladaja ogloszenia pracy (przejsciem jakis wstep o tym, ze trzeba cos w zyciu robic)- komentujac negatywnie co ciekawsze (i wzajemnie swoje opinie o nich), potem wybieraja zgodnie najbardziej atrakcyjne i postanawiaja uczcic swoja zgode sprzedajac lodowke (zastaw sie, a postaw sie...) jednego z nich, by miec na szkocka. Wypija ja na ostatnim pietrze PKiN...
czy cos w tym stylu - to tylko nieudolna propozycja
powodzenia
|